niedziela, 6 kwietnia 2014

(Nie)zwykły dzień...








 




 

 














 










 






















Dzień, zwykły dzień. A jednak po ostatnich turbulencjach baaardzo niezwykły. Mój mały Miś postanowił ubarwić Mamie koniec ubiegłego tygodnia i zafundować sobie dwie nocki w szpitalu. A co tam, należy się, to korzysta. W końcu płaci składki do kasy chorych, to sobie krew za darmo zbada, zje coś pysznego ze szpitalnej stołówki, antybiotyk weźmie, jak dają, a i jeszcze poogląda obrazki na monitorze do którego jest podłączony. Kabelki zwisają z nogi, z cycuchów, a sobie podyndają trochę.
Miś i zapalenie oskrzeli. Czwartek 2:30 w nocy, Miś postanawia pocharczeć tak, że Mama prawie zawału dostaje. Oddycha jak szczeniaczek, którego ktoś goni. Mama ma tylko jedno w głowie-szpital i to szybko. Szybko to u nas po drugiej stronie ulicy- cóż za szczęście. Więc  oddział ratunkowy, super lekarka, pielęgniarka, która bardziej nadaje się do szpitala więziennego niż na oddział dziecięcy, ale cóż życie to nie bajka. Miś zasmarkał, zaszlochał wszystkich i wszystko. Ale Mama już wiedziała, że nic mu nie grozi. 2 dni na oddziale, pierwsze szpitalne doświadczenia Misia i ta potworna tęsknota za domem, Za jego podusią, za jego wanienką, za jego przestrzenią. Miś co chwilę sięga do butów i każe sobie zakładać. Do domu krzyczałby, gdyby mógł.
Co przeżyliśmy to nasze. Zalecenie- duuużo świeżego powietrza. A my do zaleceń stosujemy się zawsze. Więc dziś dzień pełen słońca, zabaw z Tatą, całusów, przytulańćów i wszystkiego co jest tak (nie) zwykłe w życiu małego Misia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz